niedziela, 16 czerwca 2019

Mango Balango, Cloud Mask Bielenda

Witajcie kochane!

Niestety już sporo czasu nie zaglądałam na bloga, ze względu na to, że sesja zbliżała się wielkimi krokami :(. Natomiast jestem już z Wami, z czego bardzo się cieszę :D. Mam nadzieję, że nowy wpis po tak długiej przerwie spodoba Wam się równie bardzo, jak poprzednie ♥.

Rossmann w maju przygotował promocję 2+2 na kosmetyki do pielęgnacji twarzy :D. Ja z niej skorzystałam i skusiłam się nareszcie na maseczkę bąbelkującą.
Bąbelkującą? Tak, właśnie tak!
Nigdy nie miałam okazji z nich skorzystać do tej pory. Bardzo zaufałam koreańskim maseczkom, o których opowiadałam Wam już wcześniej na moim blogu (jeżeli jeszcze nie miałyście okazji o nich przeczytać to serdecznie zapraszam Mishi, Koreańskie maseczki z wodą lodowcową.). Ciekawość wzięła górą i wybrałam produkty dwóch marek Bielenda oraz AA (o maseczkach AA opowiem Wam w innym wpisie :D).










A oto maseczka bąbelkująca Mango Balango, Cloud Mask z Bielendy, o której właśnie mowa :D.

















Powiem Wam, że opakowanie wygląda bardzo uroczo ♥. Jest naprawdę przesłodkie i pewnie dlatego, nie mogłam mu się oprzeć :)). Maseczka wybrana została przeze mnie również dzięki działaniu energetyzującym, o których zapewniał producent.


Na początku jak zawsze krótki opis od producenta:
Lekka jak chmurka bąbelkująca maseczka Mango Balango przeniesie cię w świat owocowej imprezy, gdzie pielęgnacja i zabawa to zgrany duet. Poczuj się jak na beztroskich wakacjach i 'rozsmakuj' swoją skórę w dodającej energii maseczce, która bawi, masuje, energetyzuje i odświeża naskórek, a przy tym ma kolor i zapach prawdziwego mango.
Popraw nawilżenie naskórka i zaserwuj cerze koktajl z ekstraktem mango, papają i owocem awokado. Dzięki związkom zatrzymującym migrację wody z naskórka oraz witaminom i minerałom, cera odzyska komfort, promienność, gładkość i piękny wygląd, bez zbędnego obciążenia. Bąbelkująca formuła pod wpływem powietrza zwiększa swoją objętość i zmienia się w lekką piankę.


Zazwyczaj zaczynam opowiadać Wam o produkcie zaczynając raczej od jego zalet , tak dzisiaj niestety zacznę jednak od wady, która spotyka mnie już na starcie podczas nakładania. Po otwarciu opakowania w środku znajduje się pomarańczowa substancja, która pachnie całkiem ładnie, owocowo, natomiast jeżeli otworzycie już opakowanie i marzycie o tym, aby wyglądać w tej maseczce tak idealnie, jak wszystkie dziewczyny na Instagramie, to najlepiej w szybkim tempie nałożyć produkt na twarz, ponieważ bąbelkowanie zaczyna się bardzo szybko. Jeżeli nie zdążycie tego zrobić to powstająca piana po dotknięciu będzie znikała a efekt nie będzie już tak ładny, jak być powinien ( dla pocieszenia powiem Wam, że mi się nie udało tego zrobić :P).

I jakie wrażenia podczas bąbelkowania? No powiem Wam, że dziwne :D. Nie mam pojęcia czy to może ja jestem przewrażliwiona, ale łaskotało niemiłosiernie. Naprawdę ha ha :D. Nie wytrzymałam do samego końca i wmasowałam maseczkę tak, jak zaleca to producent po czym pozostawiłam ją jeszcze na chwilę a następnie zmyłam. Dodatkowo, gdy piany zrobiło się już całkiem sporo zaczęła mi ona spływać z twarzy :O. Za to wielki minus dla tego produktu :/.

Do momentu, kiedy maseczka bąbelkowała, przyznaję nie czułam żadnego efektu. dopiero później gdy ją rozmasowałam miałam wrażenie, że nawilża mi twarz i wygładza. Efekt ten był bardzo przyjemny, niestety nie trwał zbyt długo, jedynie do momentu zmycia jej. Myślałam, że gdy już zmyję wszystko z twarzy to będzie ona miękka, gładka i nawilżona, lecz po wykonaniu tej czynności nie czułam żadnej różnicy przed i po nałożeniu :(.

Niestety maseczka okazała się jedynie fajnym gadżetem :/. U mnie nie dała ona żadnych efektów oprócz oczywiście tych wizualnych. Moja twarzy wyglądała i czuła się dokładnie tak samo przed jak i po nałożeniu czyli sucha i nieprzyjemna w dotyku :(.

A czy Wy używałyście już tego typu produktów? Co o nich sądzicie? Piszcie śmiało w komentarzach! Nie mogę doczekać się Waszych opinii ♥♥♥.

Pozdrawiam
Słodkie Piękno



poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Mój wybór podczas -55% w Rossmannie :D

Witajcie kochane!
Od 19 kwietnia trwa wielka promocja w Rossmannie! Zapewne już domyślacie się, że chodzi o -55% na kosmetyki do makijażu :D. Otóż tak! Dzisiaj opowiem Wam co szczególnie zwróciło moją uwagę podczas zakupów i dlaczego♥.

Ponad to pamiętajcie, że jutro jest ostatni dzień promocji. Więc, jeżeli czegoś jeszcze brakuje Wam w kosmetyczce to musicie się pośpieszyć :D.

Kochane, nie wiem jak Wy, ale ja mam zawsze ten sam problem. Idę dosłownie po 3-4 rzeczy, a jak zwykle wychodzę z pełną siatką :(. Mimo wszystko idąc po zakupy szczególną uwagę zwróciłam na 4 produkty:

  1. Po pierwsze paletka cieni do powiek. To jest coś, co u mnie zawsze jest nr 1 podczas takich promocji. Jest to najlepsza okazja aby zdobyć coś fajnego za znacznie niższą cenę :). Podczas poprzedniej promocji skusiłam się na paletkę  Wibo, Sex Appeal Edition- Go Nude. Sprawdziła się u mnie świetnie więc i tym razem postawiłam na paletkę tej samej marki czyli Modern Eyeshadow Palette- paletka 15 cieni do powiek intensywnie napigmentowanych odcieni. Ze słowem intensywnie można było by się trochę posprzeczać, natomiast paletka jest naprawdę świetna. O reszcie zalet oraz wad opowiem Wam już w innym poście :D.
  2. Moim numerem dwa stała się paletka do konturowania twarzy z Lovely - Sculpting Powder. Jest to nowość a w dodatku Vegan Friendli :D. Poza tym ma bardzo ładne kolory ♥
  3. Kolejnym kosmetykiem na jaki polowałam jest Beauty Glow Primer, czyli prościej mówiąc baza pod makijaż marki Bell HypoAllergenic. Jest to baza hypoalergiczna rozświetlająco- upiększająca. Ja skusiłam się na nią, ponieważ słyszałam wiele dobrych opinii na jej temat. Teraz sama przekonałam się, że jest naprawdę świetna!
  4. I ostatni produkt który kupiłam również, ze względu na jego opinie to podkład do twarzy Miss Sporty- Perfect to Last 24H. Niestety już mogę powiedzieć, że nie skradł on mojego serca, choć tak na niego liczyłam :(. Nie tylko słabo kryje, ale także wchodzi w zmarszczki i sprawia, że są jeszcze bardziej widoczne ;/.


No i tak z 4 kosmetyków jak zawsze zrobiła się cała siatka :D

A czy Wy zaopatrzyłyście już swoje  kosmetyczki nowościami? Co zwróciło waszą uwagę najbardziej? Piszcie śmiało w komentarzach i pamiętajcie, że jutro ostatni dzień :D!

Pozdrawiam
Słodkie Piękno

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Nowy wiosenny trend "Niebieska linia" ♥

Witajcie kochane!

Czy słyszałyście już o nowym trendzie tej wiosny?

Ja sama przyznaję, że  dowiedziałam się o nim całkiem niedawno dzięki gazecie Skarb, którą zdobyłam w Rossmannie. Myślę, że większość z Was wie już doskonale o którą chodzi =D. 

NIEBIESKA LINIA
Kochane, musicie przyznać, że niebieski w makijażu należy do bardzo odważnych kolorów. Znacznie bardziej rzuca się on w oczy w porównaniu do klasycznej czerni czy brązu szczególnie jeżeli chodzi o kreski.
Musimy pamiętać jednak, że do odważnych świat należy :D, dlatego ja dzisiaj skusiłam się na taką "niebieską linię" i postawiłam na coś nowego w makijażu :).









A oto efekt jaki uzyskałam. Dzisiaj postawiłam na jasny odcień, ale myślę, że uda mi się już niedługo  pokazać Wam jeszcze efekt, jaki uzyskam ciemniejszym kolorkiem :D.





Z czasopisma dowiedziałam się również, że dla osoby o jasnej karnacji najlepiej sprawdzą się mało intensywne barwy, natomiast osoba o karnacji ciemniejszej może pozwolić sobie na bardziej wyraziste kolory. Ja jednak myślę, że wszystko zależy od naszego podejścia. Najpiękniejsze czujemy się w tym co podoba się Nam, a nie komuś.
Pamiętajmy, że makijaż zawsze możemy zmyć, nie jest to nic stałego w naszym życiu, dlatego warto pozwolić sobie czasami na coś bardziej odważnego ♥.





Dodatkowo wykonując ten makijaż zdecydowałam się dołączyć do akcji #niebieskaliniarossmann organizowanej na Instagramie. Kampania ta wspiera telefoniczną Niebieską Linię skierowaną do ofiar przemocy domowej. Myślę, że część z Was już słyszała o tym zapewne nie raz w reklamach♥. Mi bardzo spodobał się ten pomysł. Czytałam gdzieś również, że do akcji przyłączyły się nawet pracownice drogerii Rossmann :D


Na koniec pytanie do Was drogie czytelniczki ☺
Co wy sądzicie o nowym trendzie w makijażu? Czy według Was niebieski pasuje do codziennego makijażu, czy może jednak jest zbyt odważnym kolorem? 
Piszcie śmiało w komentarzach. Bardzo chętnie dowiem się co Wy sądzicie na ten temat. Jak wiadomo, ile ludzi tyle opinii, a każda z nich jest warta wysłuchania ♥.
Pozdrawiam
Słodkie Piękno.

niedziela, 7 kwietnia 2019

Mishi, Koreańskie maseczki z wodą lodowcową.

Witajcie kochane!

Już od jakiegoś czasu bardzo modne stały się kosmetyki Koreańskie. Zapewne nie raz już o nich słyszałyście. Zrobiły one furorę i zdobywają coraz większą liczbę fanów. Ja nie miałam jeszcze okazji przetestować nic koreańskiego =D, więc przyszedł czas nadrobić zaległości :P.



Pierwszy raz z maseczkami Mishi spotkałam się  w sklepie Biedronka. Nigdy nie kusiło mnie ich kupno ze względu na to, że są one na tkaninie i noszenie jej przez 20 min nie jest wygodne. Podchodziłam do ich kupna parę razy aż w końcu dostałam je w prezencie . Dzięki temu miałam dużą motywacją, aby je w końcu wypróbować i ocenić dla Was, ale też zaspokoić swoją własną ciekawość ☺

Ze wszystkich maseczek jakie posiadam wybrałam dzisiaj dla Was Mangosteen- ukojenie i nawilżenie (wersja łagodząca). Opowiem Wam jak sprawdziła się u mnie oraz dlaczego przekonałam się do tkanin. Także zaczynajmy :D

Pierwszą maseczką jaką wypróbowałam była właśnie Mangosteen. Wybrałam ją dlatego, że miałam problemy z suchą i podrażnioną cerą. Uznałam, że to będzie idealny test, aby sprawdzić jej działanie☺. Przed użyciem oczyściłam twarz swoim ulubionym żelem oraz jak zalecał producent nałożyłam  tonik (w moim przypadku był to aloesowy z Ziaji). Następnie naniosłam tkaninę na twarz i odczekałam 20 minut. Po upływie czasu pozostałość wklepałam w skórę.

Przy nakładaniu miałam spory problem, ponieważ emulsji na tkaninie było tak dużo, że wszędzie kapała ;)) z drugiej to może lepiej, że producent Nam nie żałował ☻Poza tym tkanina bardzo ładnie przylegała do skóry i nie zsuwała się ani nie odklejała. Dzięki temu mogłam zająć się czymś innym :).
Trzymając tkaninę na twarzy czułam lekki, przyjemny chłód. Zapewne dzięki niemu podrażnienia stały się złagodzone i mniej widoczne.Wklepując pozostałości kosmetyku w skórę czułam, że twarz jest nawilżona, lekko ujędrniona i miękka w dotyku.  Nie było jednak tego czuć w 100% tak jak po całkowitym wchłonięciu emulsji, ponieważ substancja znajdująca się na płachcie miała lepką konsystencję. Na końcu dodam, że maseczka dzięki swoim właściwościom pomogła mi pozbyć się problemów z przesuszoną skórą ♥

Cena takiej maseczki to 3.99zł. Jak już wcześniej wspominałam znajdziecie ją w np. w Biedronce czy Stokrotce, ale także i w drogeriach typu Natura czy Rossman (pamiętajcie, że mogą się one różnić jednak ceną) ☺.

No i oczywiście coś, co obiecałam Wam na samym początku, czyli dlaczego przekonałam się do maseczek na tkaninie?
A no z bardzo prostego powodu =D, ponieważ nie trzeba ich spłukiwać. Zaoszczędza to nie tylko czas, ale także pozwala kosmetykowi wchłonąć się w 100% i wzmocnić jego działanie♥

A czy Wy miałyście już okazję testować te maseczki? 
Co o nich sądzicie? Podzielcie się swoją opinią w komentarzu ☺.Zapraszam Was również do polubienia strony na Facebooku oraz do odwiedzenia profilu na Instagramie ❣

Pozdrawiam
Słodkie Piękno

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Marion- parafinowa kuracja do stóp oraz inne nowości♥

Witajcie kochane!

Ostatnio na moim Instagramie mogłyście zobaczyć nowości z Marion jakie udało mi się znaleźć w sklepie. Jeżeli jeszcze ich nie widziałyście to przedstawiam Wam nowy zakup♥




Bardzo możliwe, że są już na półkach od jakiegoś czasu a ja zauważyłam je dopiero teraz.
Nie jedna z Nas zapewne kojarzy je z tanimi kosmetykami z niższej półki. Ja z czystej ciekawości postanowiłam je jednak wypróbować☺, dlatego dzisiaj wybrałam dla Was parafinową kurację do stóp. Opowiem Wam o jej wadach i zaletach oraz jak sprawdziła się u mnie.

Kuracja składa się z:

  1. Regenerującego peelingu
  2. Pielęgnacyjnej maski parafinowej
  3. Pary foliowych skarpetek





Zacznę od peelingu, który u mnie sprawdził się bardzo dobrze. Na wilgotne stopy naniosłam kosmetyk i delikatnie rozmasowałam go przez ok 2 minuty. Nic prostszego :D! Stopy stały się przyjemnie gładkie i miękkie w dotyku. 
Peeling posiada grube ziarenka, które dobrze złuszczają martwy, zrogowaciały naskórek. 

Jako, że do peelingu nie mam żadnych zastrzeżeń tak w przypadku pielęgnacyjnej maski mam parę uwag. Pierwszą wadą jaką zauważyłam jest płynność kosmetyku. Zachowuje się on jak woda ☺. Po rozcięciu saszetki maska znajdująca się w środku wypływa (niestety na opakowaniu nie ma żadnej informacji o tym ;/). Trzeba bardzo uważać, ponieważ chwila nieuwagi i z maski nic nie zostanie.
Po nałożeniu na wilgotne stopy (pamiętajcie aby ich nie osuszać) lekko się pieni. Zapach jest bardzo przyjemny ale i tak czujemy go tylko podczas nakładania :). Ja zrobiłam dokładnie tak jak zaleca producent. Po nałożeniu maski oraz skarpetek założyłam na stopy dodatkowo ręcznik i odczekałam 10 minut. Niestety u mnie to nie zadziałało. Stopy po osuszeniu były suche i musiałam nałożyć dodatkowo krem aby je nawilżyć. Przyznaję, że po tak dobrym peelingu spodziewałam się lepszego efektu. Niestety zawiodłam się :(.
 
Cena takiej saszetki to ok 2,50zł.

Czy warto wypróbować? To już pozostawię ocenie dla Was☺

Może któraś z Was miała już styczność z tym kosmetykiem? Co o nim sądzicie?
Piszcie śmiało w komentarzu Wasze opinie. Czekam na nie z niecierpliwością♥

Pozdrawiam
Słodkie Piękno




sobota, 9 marca 2019

Silikonowa szczoteczka do pielęgnacji twarzy Botique

Witajcie kochane!

Od pewnego czasu widuję bardzo często filmiki czy to na Instagramie, czy Facebooku o nowych sylikonowych szczoteczkach do oczyszczania twarzy ☺. Od razu na myśl przyszedł mi  modny kiedyś żel  marki Bioliq, który również posiadał taką szczoteczkę. Pamiętam, że sprawdziło się to u mnie świetnie mimo tylu negatywnych opinii na temat braku higieny takiego produktu (co raczej nie było prawdą, ponieważ szczoteczkę dało się wyczyścić ☺).

No dobrze, ale przejdę teraz do konkretów.
Zapewne większość z Was widziała już nowe szczoteczki. Mi również parę dni temu przypadkowo udało się trafić na nią w Leclercu (dosłownie przypadkiem ;p). Kosztowała jedynie 5 zł :). No po prostu nie mogłam się oprzeć, aby ją wypróbować, szczególnie, że kiedyś miałam już z podobną do czynienia i sprawdziła się świetnie. 


Opis produktu: Delikatna szczoteczka przeznaczona do codziennej pielęgnacji cery. Najlepiej sprawdza się w połączeniu z żelem do mycia twarzy lub delikatnym peelingiem. Dwa typy wypustek przyjemnie masują skórę. Regularne stosowanie oczyszcza i zwęża pory oraz zmniejsza ilość zaskórników. Poprawia krążenie krwi i zapewnia świeży wygląd cery. Idealna do każdego rodzaju skóry. Higieniczna i łatwa w użyciu. Dzięki przyssawce można umieścić ją w dowolnym miejscu.

Sposób użycia: Opłucz twarz wodą, nałóż środek myjący i delikatnie masuj szczoteczką twarz omijając okolice oczu.





Bardzo podobną znajdziecie również w Rossmanie za 10 zł. Wyglądowo różnią się jedynie uchwytem do trzymania (kupiona w Rossmanie nie będzie miała uchwytu w formie przyssawki).

Mój wybór padł jednak na szczoteczkę marki Boutique i okazał się to strzał w 10! Jestem z niej bardzo zadowolona. Wykonana jest z sylikonu, dzięki czemu jest miękka i dopasowuje się do kształtu twarzy. Nie drapie skóry, lecz delikatnie ją masuje robiąc przy tym świetny peeling. Czuć, że cera jest idealnie oczyszczona i przyjemnie gładka. Dodatkowo poprawia krążenie dzięki czemu twarz wygląda zdrowo i promienieje☺
Pamiętajcie również o przyssawce, która umożliwi Wam umieszczenie jej w dowolnym miejscu.

♥Wystarczy tylko dobry żel do twarzy a efekt może być zadziwiający♥

Oczywiście zawsze musi być jakiś mankament. Tym razem ja zauważyłam tylko jeden, a mianowicie szczoteczka może czasami ślizgać się w ręce pod w pływem żelu, więc trzeba uważać ☺

Ps. Pamiętajcie aby o nią dbać, poprzez czyszczenie po każdym użyciu. Jest to bardzo ważne!


A czy wy stosowałyście już takie szczoteczki? Co o nich sądzicie?
Piszcie śmiało w komentarzach☺

Pozdrawiam
Słodkie Piękno♥

niedziela, 17 lutego 2019

Loton, termo-spray do prostowania włosów

Witajcie kochane!
Która z Nas nie marzyła o idealnie wyprostowanych włosach?
Myślę, że nie raz próbowałyście sprawić, aby były one idealnie proste a efekt utrzymywał się na długo. Czasami sama prostownica to za mało :(, dlatego teraz wezmę pod lupę Termo-Spray do prostowania włosów marki Loton. Opowiem Wam dzisiaj również, jak sprawdził się na moich włosach♥


Na początku jak zawsze parę słów od producenta ☺:

TERMO-SPRAY do prostowania włosów przeznaczony jest dla osób prostujących włosy przy użyciu prostownicy lub suszarki. Skutecznie chroni włosy przed destrukcyjnym działaniem wysokiej temperatury. Formuła stylizująca zapewnia długotrwały efekt prostych włosów a naturalne proteiny jedwabiu nadają połysk i gładkość.


Sposób użycia:
Dla uzyskania maksymalnego efektu rozpyl na suche lub wilgotne włosy na całej długości. Następnie użyj szczotki lub prostownicy.

U mnie Termo-Spray sprawdził się najlepiej z kosmetyków tego typu, mimo, że ma on parę swoich wad, których nie da się pominąć. Oczywiście ja zaczną od zalet jak zawsze :D. 

Przede wszystkim zapach. Jest on bardzo przyjemny i utrzymuje się na włosach przez dłuższy czas. Szata graficzna opakowania nie wyróżnia się spośród innych, jest raczej przeciętna, prosta, natomiast dużym plusem jest spryskiwacz, który ułatwia korzystanie z produktu i nie musimy brudzić naszych rąk ♥ . Spray to 125 ml produktu za ok 12 zł przy czym jest on bardzo wydajny i wystarczy go naprawdę niewiele.

Jak wiadomo to są tylko szczegóły. Najważniejsze jest to, jak sprawdza się na włosach. 

 Zauważyłam, że Loton nie obciąża włosów a niektórym produktom się to zdarza. Nie ma również efektu "sklejonych" kosmyków. Po użyciu faktycznie włosy znacznie łatwiej wyprostować i lepiej się układają, lecz mam wrażenie, że końcówki są lekko wysuszone oraz szorstkie :/ Podczas mycia włosów trzeba zadbać, aby je dobrze nawilżyć i nie uzyskać efektu siana (szczególnie u osób których włosy są mocno wysuszone). Zauważyłam również, że włosy mniej reagują na wilgoć. Oczywiście nie możemy spodziewać się, że gdy wyjdziemy z domu w deszcz one nadal pozostaną idealnie proste, natomiast gdy powietrze jest wilgotne Spray zmniejszy liczbę loków powstających na głowie ☺

Jedną z największych wad tego kosmetyku jaką zauważyłam, jest to, że przyspiesza przetłuszczanie się włosów. Przynajmniej u mnie na następny dzień włosy nie nadają się już do rozpuszczenia , dlatego jeszcze tego samego dnia, kiedy prostowałam włosy muszę je umyć :(. Z czasem może stać się to bardzo uciążliwe, szczególnie latem :/.

Podsumowując:

Zalety:
- pomaga uzyskać efekt idealnie prostych włosów
- chroni przed wilgocią
 - nie obciąża włosów oraz nie skleja ich
-wygodne w użyciu opakowanie ze spryskiwaczem
-przyjemny zapach utrzymujący się na włosach
- wydajny
- cena

Wady:
- lekko wysusza końcówki
- włosy szybciej się przetłuszczają

Kochane, trzeba przyznać, że ten kosmetyk do ideałów nie należy. Ma on jednak sporo zalet :/.

U mnie sprawdził się on jednak najlepiej spośród wszystkich jakie testowałam.

A jaki kosmetyk do prostowania włosów u Was sprawdził się najlepiej? Piszcie śmiało w komentarzach ☺


Pozdrawiam
Słodkie Piękno ♥

poniedziałek, 11 lutego 2019

Himalajska sól do kąpieli o zapachu soczystego grejpfruta♥ Jak zrobić?

Witajcie!
Kolejny tydzień już za nami. W poprzednim tygodniu na moim blogu mogłyście zobaczyć jak wykonać musujące kule do kąpieli o różnorodnych, przepięknych zapachach. Jeżeli nie miałyście jeszcze okazji zobaczyć przepisu to serdecznie Was zapraszam (link).

Na instagramie widziałam, że pomysł bardzo Wam się spodobał, dlatego dzisiaj chciałam pokazać kolejny sposób dzięki któremu będziecie mogły stworzyć domowe spa.
Mowa o soli do kąpieli, którą wykonacie w domu w łatwy i szybki sposób z produktów jakie posiadacie w swojej kuchni.

Do wykonania będziemy potrzebować:
- 0,5kg soli himalajskiej
- 1-2 łyżki płynnego oleju kokosowego
- olejek eteryczny ( ja wybrałam zapach grejpfruta)
- ja dodatkowo dodałam rumianek (nie jest on obowiązkowy)

Wykonanie jest bardzo proste:
Do szklanej miski wsypujemy sól, dodajemy kilka kropel olejku eterycznego, olej kokosowy oraz w moim przypadku rumianek. Wszystko dokładnie mieszamy i przekładamy do pojemniczka. Ważne jet to, aby zamknięcie było szczelne a do naszej soli nie dostawała się wilgoć.


Jeżeli lubicie np. zapach pomarańczy świetnie sprawdzi się dodanie suszonej skórki pomarańczy oraz olejku pomarańczowego. Możecie również dodawać suszone kwiaty dzięki czemu wzmocnicie efekt wizualny☻

Jak widzicie wykonanie jest wręcz banalne☺. 

Sól himalajska działa relaksująco. W połączeniu z olejkiem grejpfrutowym pomaga zwalczać cellulit.
Olej kokosowy dodatkowo nawilży Waszą skórę podczas kąpieli.

Jeżeli spodobał Wam się ten pomysł lub macie swoje ulubione przepisy piszcie śmiało w komentarzach.
 
Pozdrawiam
Słodkie Piękno ♥

wtorek, 5 lutego 2019

Jak zrobić musujące kule do kąpieli?

Witajcie kochane!
Dzisiaj po raz pierwszy na moim blogu pojawi się post w stylu DIY. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.☺
Każda z nas zasługuje na chwilę relaksu po ciężkim tygodniu.
U mnie zawsze sprawdza się domowe spa, dlatego dzisiaj chciałam Wam przedstawić jak możecie je zrobić wykorzystując rzeczy, które na co dzień goszczą w każdej kuchni.

Zapewne nie raz widziałyście w drogeriach musujące kule do kąpieli o różnorodnych kształtach i zapachach, lecz ich skład nie do końca zawsze spełniał Wasze oczekiwania.
Dlatego ja dzisiaj wychodzę z propozycją dla Was na domowe kule do kąpieli, które zrobicie w łatwy i szybki sposób. Myślę, że ich skład również polubicie☺

Na początku dla zachęty pokażę wam efekt końcowy jaki uzyskałam♥



Do przygotowania kul będziemy potrzebować:

- jedno opakowanie sody oczyszczonej
- 3/4 opakowania kwasku cytrynowego
- 1-2 łyżki olejeku dla dzieci lub oleju kokosowego (pamiętajcie, że olej kokosowy musi mieć płynną konsystencję)
- ulubionej soli do kąpieli i/lub barwnika spożywczego
- olejek zapachowy (wasz ulubiony)- jeżeli używacie soli nie musicie go używać
- foremki do kul, ciastek lub lodu
- miska oraz łyżka
 


Przygotowanie

1. Do miski wsypujemy wszystkie suche składniki (sodę, kwasek cytrynowy oraz sól) i dokładnie mieszamy.
2.Następnie dodajemy oliwkę lub olej kokosowy oraz olejek eteryczny. Wszystkie składniki dokładnie mieszamy i ugniatamy ręką. Pamiętajcie, że konsystencja musi przypominać mokry piasek. Jeżeli dodacie zbyt dużo oleju Wasza masa nie będzie mogła wyschnąć.
3. Jeżeli wasza masa jest już gotowa, należy przełożyć ją do foremek dobrze ugniatając aby nigdzie nie pozostało powietrze oraz niewypełnione miejsca.
4. Tak wypełnione foremki należy pozostawić na 5-8 godzin aż masa porządnie wyschnie i będzie się dało wyciągnąć ją z foremki.
Pamiętajcie aby masę wyciągać delikatnie ponieważ może się pokruszyć!

Ja do przygotowania swoich "kulek" musujących użyłam soli do kąpieli brzoskwiniowej z BeBeauty. Jest ona bardzo tania i ślicznie pachnie. Dodatkowo do jednej z form dodałam olejek eteryczny o zapachu bzu. Do wykonania kształtów użyłam foremki do ciastek w kształcie serca oraz foremek do lodu (widocznych na zdjęciu).

A tutaj możecie zobaczyć efekt jaki uzyskałam po wrzuceniu do wody jednej kostki♥

Jak widzicie jest to banalny sposób na umilenie sobie kąpieli .
A Wy jakie macie swoje sposoby na domowe spa?

Pozdrawiam
Słodkie piękno

sobota, 26 stycznia 2019

OH! My LIPS z Eveline Cosmetics.

Witajcie!
Kochane, myślę, że wiele z Was miało problem z dobraniem odpowiedniego koloru kredki do pomadki, która wam się podobała. Za ciemna, za jasna....
Sama nie raz zmagałam się z tym problemem :(.
Na szczęście jest na to rozwiązanie!
OH! My LIPS 
z Eveline Cosmetics to zestaw, w którym znajdziecie matową pomadkę w płynie wraz z dobranym do niej kolorem kredki♥

Gama kolorów jest bardzo bogata,
 ja wybrałam nr 08 Lovely Rose


Opis produktu
Oh! My Lips to zestaw idealnie dobranych kosmetyków do makijażu ust: płynna matowa pomadka i konturówka w tym samym kolorze. Formuła bogata w witaminę E i Moist-in Colour ComplexTM, przywraca ustom optymalny poziom nawilżenia. Długotrwała nasycona mikropigmentami receptura pomadki zapewnia ustom doskonałe krycie na wiele godzin. Wygodny aplikator gwarantuje równomierne rozprowadzenie pomadki, nadając makijażowi perfekcyjne, matowe wykończenie w kilka sekund. Innowacyjna konturówka, o gładkiej kremowej formule pozwala na precyzyjne modelowanie i idealne podkreślenie linii ust oraz wypełnienie konturu kolorem. Zestaw umożliwia błyskawiczne uzyskanie profesjonalnego i trwałego efektu trendy make-up.




Swój zestaw kupiłam w Rossmanie już parę miesięcy temu. Zapakowany był on w pudełeczko dzięki któremu będziecie wiedzieć, że nikt go wcześniej nie otwierał ☺. Jak wiadomo różnie z tym bywa.
Dodatkowo konturówka również ma na sobie folię ochronną.
Cena to ok 27zł.

Należę do fanek kosmetyków z Eveline, również tutaj się nie zawiodłam.
Jestem pod ogromnym wrażeniem. 
Pomadka i kredka dobrane są do siebie idealnie.
 U mnie bez problemu kolor na ustach utrzymuje się co najmniej pół dnia nawet po jedzeniu, podczas którego większość pomadek nie jest w stanie utrzymać się. 
Oczywiście zdarza mi się poprawiać usta dla lepszego efektu.
Kolor mocno kryje, jest wyrazisty.
Dodatkowym plusem jest łatwa aplikacja dzięki pędzelkowi wyglądającemu jak w błyszczykach.

Jedynym minusem jest to, że matowe pomadki wysuszają niestety usta:( i tak jest w tym przypadku.
Po całym dniu niestety usta są lekko wysuszone i należy im się gruba warstwa pomadki ochronnej na noc.

Dodatkowo jak możecie zobaczyć na zdjęciu zatyczka do kredki to temperówka dzięki której możemy w każdej chwili zastrugać ją.


Podsumowując

Zalety:
-trwałość
-łatwość aplikacji
-cena
-intensywny kolor
-konsystencja
-bogata gama kolorów- każdy powinien znaleźć coś dla siebie
-delikatny zapach.

Wady
-lekko wysusza usta.

A czy wy miałyście okazję już testować któryś z kolorów Oh! My lips?
Co o nich sądzicie?

Pozdrawiam
Słodkie piękno♥

niedziela, 20 stycznia 2019

Owocowe zapachy z mgiełkami BeBeauty

Witajcie kochane!
Przyjemny, orzeźwiający zapach, który długo utrzymuje się na naszej skórze dając uczucie świeżości?
Brzmi niemożliwie :) A jednak!

Dzisiaj opowiem wam o cudownych mgiełkach owocowych z BeBeauty Care. 

Długo zastanawiałam się które wybrać, ponieważ każdy z możliwych wyborów miał przepiękny zapach. Skusiłam się jednak na Juicy Mango oraz Red Berry . Myślę, że gdy spotkam je w sklepie po raz kolejny to na pewno skuszę się jeszcze na inny zapach ♥


Opis produktu:

Perfumowana mgiełka do ciała. Otula ciało wyjątkowym i trwałym zapachem świeżych owoców i kwiatów. Tętniąca życiem, egzotyczna kompozycja. Relaksuje i nadaje skórze przyjemny zapach.

Dostępne warianty

- Green Tea,
- Fresh Melon
- Red Berry
- Musk Flower

Ja swoje mgiełki kupiłam jeszcze w wakacje. Myślę, że spokojnie znajdziecie je nadal w Biedronce.
 Ich owocowy zapach świetnie nadaje się na lato. Jak widzicie na zdjęciu zużyte są dopiero do połowy a używam ich codziennie. Przy pojemności 200 ml są bardzo wydajne :).
Dodatkowo posiadają bardzo wygodną w użytkowaniu buteleczkę. Śmiało możemy zabierać ją do torebki i nie zajmie zbyt dużo miejsca :)

Jestem nimi oczarowana♥
Nie sądziłam, że tak świetnie się sprawdzą.  Mgiełki są bardzo przyjemne, orzeźwiające a zapach utrzymuje się przez długi czas lepiej od niektórych perfum.
Kosztowały jedynie 10 zł/szt.

Podsumowując

Zalety:
- słodki, orzeźwiający zapach
- wygodne opakowanie
-wydajne
-trwałe
-niska cena

Wady:
Ja nie zauważyłam w tym przypadku żadnych :)

A czy wy również jesteście zadowolone z tych zapachów?
Co o nich sądzicie?
Piszcie śmiało w komentarzach!

Pozdrawiam♥
Słodkie Piękno